Esmeralda idzie przez las. Przybyła tu dziś rano, tuż po tym jak dowiedziała się o śmierci najbliższych. Jest wściekła i zrozpaczona. Liście szeleszczą, a mgła jest coraz bardziej gęsta. Stąpa powoli rozmyślając o tym co się stało.
Jest cicho. Aż nie można myśleć że kryją się tu jakieś niebezpieczeństwa. W pewnym momencie słyszy odgłos pękającej gałązki. Przystaje i nasłuchuje. Teraz wyraźnie słyszy jakieś kroki. Ale na pewno nie ludzkie. Kroki stają się coraz głośniejsze i głośniejsze. Podnosi głowę.
Otoczyły ją gobliny.
Jest ich przynajmniej 10. Zamyka oczy i sięga ręką do pasa. Wyciąga 2 srebrne sztylety.
Dostała je w prezencie od ojca. Wie że to za mało by pokonać sporą grupę goblinów, ale chociaż spróbuje. Ustawia się w pozycji bojowej. Czeka aż podejdą bliżej. Gdy gobliny są wystarczająca blisko atakuje.
W końcu udało jej się pokonać wszystkie gobliny. Niestety jest ranna. Krwawiąc udaje się do miasta.
Offline
Mirosława cicho skrada się na placach przez las. Nagle słyszy dziwny szelest. Jednym ruchem zdjęła łuk i strzały, obróciła się na pięcie i strzeliła. Zobaczyła goblina z mściwym uśmiechem na twarzy, przybitego do drzewa. Mimo triumfu nie straciła czujności i po chwili kolejna strzała przeszyła powietrze i zabiła drugiego goblina. Wyobraziła sobie, że to żołnierze jej wroga i wystrzeliła trzy strzały na raz zabijając tym kolejne gobliny. W końcu jednak strzały się skończyły, więc wyciągnęła miecz obusieczny. Jednym ruchem ucięła goblinowi głowę. Od miecza zginęło ok. pięciu goblinów, a pozostałe uciekły widząc potęgę rywalki. Dziewczyna podniosła łuk, który upuściła na trawę i wytarła o nią [trawę] miecz, a następnie go schowała. Ostrożnie wyszła z lasu.
Offline